Rząd PiS składa kolejne obietnice, jednak nie zapewnia ich finansowania. W konsekwencji to samorząd musi szukać pieniędzy, żeby zapłacić za pomysły PiS-u. Kolejny raz wiceprezydent Łodzi Tomasz Trela zwrócił uwagę na zbyt niską subwencję oświatową i wysokie koszty "bezkosztowej" reformy minister Anny Zalewskiej.
Zasadność podwyżek nie podlega dyskusji, oczywistym jest, że nauczycielskie pensje powinny wzrosnąć. Ale to rząd powinien przekazać nam pieniądze na wrześniowy wzrost płac, a nie zrzucać na samorządy ten obowiązek. Dlatego zwracam się do ministra Piontkowskiego i polityków partii rządzącej, aby nie zwlekali i przekazali nam informacje ile dostaniemy i co ważne, kiedy? - powiedział wiceprezydent Tomasz Trela.
Tegoroczna subwencja oświatowa, którą otrzyma Łódź, to ponad 650 milionów złotych, jednak wydatki na edukację są w stolicy województwa blisko dwukrotnie wyższe. Na oświatę władze Łodzi przeznaczyć będą musiały prawie 1,2 miliarda złotych. Zwiększone wydatki na edukację to przede wszystkim wina rządu PiS i jego kosztownych pomysłów, takich jak reforma edukacji.
Na same tylko podwyżki dla nauczycieli miasto musi znaleźć prawie 42 miliony złotych, a koszty "bezkosztowej reformy" minister zalewskiej to kolejne 28 milionów złotych. Przez trzy lata rządów PiS Łódź dołożyła do edukacji już blisko 2 miliardy złotych z własnych środków.
Minister edukacji zapowiada kolejne podwyżki od stycznia przyszłego roku, oczywiście popieram ten pomysł, ale oczekuję, że w ślad za obietnicą pójdą konkretne środki na jej sfinansowanie - dodał prezydent Trela.